W XXI wieku chyba nikt nie wyobraża sobie ślubu i wesela bez telefonów komórkowych i aparatów cyfrowych. Dlatego nowy trend przybywający do nas z zagranicy tzw. unplugged wedding jest tak mocno kwestionowany i mało kto decyduje się na takie rozwiązanie. Czy w związku z tym możliwa jest w ogóle taka uroczystość? Okazuje się, że tak. W Polsce póki co jest to rzadkość, ale w Stanach Zjednoczonych to bardzo powszechny zwyczaj, tym bardziej jak goście pochodzą z różnych stron świata. Ludzie po prostu lubią fotografować. Jedni chcą uwiecznić chwilę inni robią to z czystego przyzwyczajenia.
Zakaz robienia zdjęć najczęściej dotyczy ceremonii w kościele. Powodów jest kilka. Goście robiąc zdjęcia zasłaniają widok innym, psują zdjęcia, a przy tym przeszkadzają w pracy specjalnie wynajętemu do tego fotografowi. Przez swoje zachowanie zatracają intymność ważnej chwili jaką jest zawarcie związku małżeńskiego. Aparat można przecież zostawić w domu, depozycie, specjalnie przygotowanym do tego koszyku, odłożyć na bok, albo zwyczajnie go nie używać. Dzięki temu można w pełni uczestniczyć w uroczystości, skupić się na Parze Młodej i tym, co sobie przyrzekają, a nie na kadrowaniu i ustawianiu ostrości zdjęć czy filmów. Takie przeżycie zostaje w pamięci na lata.
Być może taki alternatywny ślub to dobre rozwiązanie, tylko jak wyegzekwować to od gości? Z pewnością polskie społeczeństwo nie jest na tyle odważne, aby tego zabronić. Dlatego jeśli komuś bardzo na tym zależy to może spróbować dogadać się z gośćmi. Można to im zasugerować czy to na etapie wysyłania zaproszeń lub przed samą ceremonią. Są też specjalne tablice na których młodzi sami proszą, żeby nie fotografować. Niektórzy przed ślubem zakładają swoją witrynę internetową, którą odwiedzają goście. Znajdują się tam wszystkie istotne informacje. Można też dodać taką, że będzie fotograf, a zdjęcia zostaną udostępnione online i prośba, żeby nie używać telefonów i aparatów cyfrowych.
Zapraszam do komentowania i zostawiania lajków.
